sobota, 19 grudnia 2009

Day 3 - A Doll's House po raz 1

Po całej przygodzie z metrem udało nam się na czas, nawet trochę przed, dotrzeć przed teatr z prezentami wcześniej przygotowanymi. Przed budynkiem przewijały się już tłumy chcące zając swe miejsca. Nasze tego dnia znajdowały się na balkonie lecz biorąc pod uwagę wielkość lub raczej małość tego teatru nie miało to znaczenia. Jak się okazało z każdego miejsca widok był idealny lub prawie idealny i miało się fantastyczny widok na scenę i toczącą na nim akcję.


Światła zgasły, widownia ucichła, z głośników dochodziła niezbyt głośna muzyka, nagle scena oświetliła się punktowo i z lewego rogu idąc obok publiczności na środek wkroczyła Nora. I choć wszystkie rozumy świata mówiły, że jest to Gillian lub, że to ta, co gra Scully lub, że to nawet sama Scully to teorie te legły w gruzach. Postać ta co prawda miała rysy Gillian ale charakteryzacja i ruchy kazały stwierdzić, iż to Nora, główna bohaterka 'A Doll's House' Ibsena. Nie ma sensu opowiadać dokładnie całej sztuki, gdyż kto chętny to przeczyta. Aktorzy natomiast wypadli rewelacyjnie. Godzina z hakiem do przerwy i nastąpił moment na podzielenie się emocjami. Oczywiście zachwyt. Druga połowa, bardziej dramatyczna. Ukazane cierpienie Nory trochę nas dobiło, ale każdy pamiętał o tym, by czuwać na finał, gdyż wtedy przyszła pora na nas by wymknąć się przed wszystkimi widzami na parter teatru, gdzie już wkrótce ustawiła się tzw. kolejka po autografy. Minuty mijały w zwolnionym tempie, ludzie opuszczali teatr i tylko nieliczni zostali tego dnia by zagadać. No i zeszła, zmęczona, niewyspana. I tutaj sądzę, że gdyby nie mój żart co do tego, iż Ewa to tak naprawdę Eva Longoria to nasza grupa pozbawiona byłaby tzw. forów do końca pobytu :) Furrorę zrobił też złoty pisak M., który okazał się idealnym do podpisywania fotek dla wszystkich zgromadzonych, nie tylko dla grupy from Poland ;)
does she look like Scully??? noooooooooooooooooooo

Brak komentarzy: