
Światła zgasły, widownia ucichła, z głośników dochodziła niezbyt głośna muzyka, nagle scena oświetliła się punktowo i z lewego rogu idąc obok publiczności na środek wkroczyła Nora. I choć wszystkie rozumy świata mówiły, że jest to Gillian lub, że to ta, co gra Scully lub, że to nawet sama Scully to teorie te legły w gruzach. Postać ta co prawda miała rysy Gillian ale charakteryzacja i ruchy kazały stwierdzić, iż to Nora, główna bohaterka 'A Doll's House' Ibsena. Nie ma sensu opowiadać dokładnie całej sztuki, gdyż kto chętny to przeczyta. Aktorzy natomiast wypadli rewelacyjnie. Godzina z hakiem do przerwy i nastąpił moment na podzielenie się emocjami. Oczywiście zachwyt. Druga połowa, bardziej dramatyczna. Ukazane cierpienie Nory trochę nas dobiło, ale każdy pamiętał o tym, by czuwać na finał, gdyż wtedy przyszła pora na nas by wymknąć się przed wszystkimi widzami na parter teatru, gdzie już wkrótce ustawiła się tzw. kolejka po autografy. Minuty mijały w zwolnionym tempie, ludzie opuszczali teatr i tylko nieliczni zostali tego dnia by zagadać. No i zeszła, zmęczona, niewyspana. I tutaj sądzę, że gdyby nie mój żart co do tego, iż Ewa to tak naprawdę Eva Longoria to nasza grupa pozbawiona byłaby tzw. forów do końca pobytu :) Furrorę zrobił też złoty pisak M., który okazał się idealnym do podpisywania fotek dla wszystkich zgromadzonych, nie tylko dla grupy from Poland ;)
does she look like Scully??? noooooooooooooooooooo

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz